Wycieczka, którą dziś chciałbym przedstawić jest nietypowa z kilku powodów: nie przebiega szlakami turystycznymi i trzeba ją odbyć wiosną, a najlepiej w kwietniu. Chodzi tutaj o Rezerwat „Krokusy” w Górzyńcu, położony w pobliżu Zakrętu Śmierci w Szklarskiej Porębie. Obok krokusów w Dolinie Chochołowskiej w Zakopanem, jest to największe skupisko tego gatunku kwiatów w naszym kraju. Rezerwat utworzono w 1962 roku w celu zachowania prawdopodobnie naturalnego stanowiska krokusów, tzw. szafrana. W 1999 roku ich populacja liczyła około 1350 okazów kwitnących. Rezerwat ma powierzchnię 3,9 ha.
Wycieczka nie należy do ciężkich. Możemy ją odbyć zarówno pieszo (po dojechaniu samochodem w określone miejsce), jak i na rowerze. Jeżeli zdecydujemy się na wyjście pieszo, to samochód należy zostawić na parkingu przy drodze zaraz za Zakrętem Śmierci, który najdłuższym łukiem na drodze w Polsce i znajduje się na wysokości 755 m n.p.m.
Sprawdź NOCLEGI w atrakcyjnych cenach w Karkonoszach!
Zakręt śmierci został zaprojektowany i wybudowany na polecenie Hitlera jako obiekt militarny. Budowę zakończono w roku 1938. By utrudnić posuwanie się wrogich wojsk, miał zostać wysadzony w powietrze. Drogowe połączenie Szklarskiej Poręby i Świeradowa-Zdroju było częścią niezrealizowanego projektu Droga Sudecka. Naziści chcieli połączyć Zittau z czeską Opavą.
Złą sławą zakręt okrył się dopiero w połowie lat 40. XX w., gdy kolumna wojskowych ciężarówek z żołnierzami radzickimi spadła w przepaść. Do dziś nie wiadomo, ile osób wówczas zginęło. Rosjanie nie ujawniali takich informacji. Według przekazów ustnych, wypadek spowodowali pijani kierowcy, a według innej wersji, winna była mgła. Mieszkańcy Szklarskiej Poręby wspominają też niezwykły wyczyn motocyklisty, który w latach 60. szczęśliwie przejechał motorem po murze okalającym zakręt. Na zakręcie śmierci przez lata dochodziło do wielu wypadków. Niektóre skończyły się tragicznie.
Niemniej jednak rozpościera się stąd przepiękny widok na Karkonosze z królującą nad Szklarską Porębą Szrenicą. Były nawet plany stworzenia w tym miejscu punktu wiodokowego i poprowadzenia drogi w innym miejscu, ale póki co nie zostały zrealizowane.
Teraz musimy przejść się około 2 kilometrów wzdłuż ulicy, kierując się w stronę Świeradowa Zdroju. Wprawdzie w miejscu, w którym będziemy zbaczać do lasu jest parking, ale jest on "na dziko", bez oznakowania. Po przebyciu tego dystansu musimy skręcić ostro w prawo (prawie 180 st).Wyznacznikiem tego miejsca może być przystanek autobusowy. Skręcamy za znakiem przystanku autobusowego z lewej strony, ale przed znakiem przystanku autobusowego z prawej strony. Ponadto jest tam czerwona tablica z napisem Leśnictwo Krokusy. Taką samą trasę pokonujemy na rowerze.
Gdy już jesteśmy w lesie, to czeka nas około 2,5 km zjazdu bądź zejścia po dosyć dobrej szutrowej drodze. Droga biegnie prosto, a na pierwszym ostrym zakręcie w lewo jesteśmy już przy Rezerwacie, o czym świadczą stojące tam tablice.
Ponadto lekko z prawej strony w lesie widać niewielką polanę ze specjalnym drewnianym podestem, z którego tylko można oglądać rosnące tam kwiaty. Warto zabrać ze sobą lornetkę, aby lepiej móc podziwiać kwiaty, gdyż dzikie krokusy są nieco mniejsze od znanych nam ogrodowych. Wracamy tą samą drogą.
Jest też możliwy dojazd od Piechowic (Górzyniec), ale droga biegnie dosyć stromo przez las i jest dużo gorsza (po kamieniach) oraz dłuższa.
Piotr Trojanowski
pilot wycieczek